🐉 Naród Wspaniały Tylko Ludzie Koszulka
RT @K_in_Warsaw: Wszystkie SSP biorą udział w kampanii. Orlen ze swoimi mediami bierze udział, TVP, Lasy Państwowe, Kościół Katolicki i usłużni dziennikarze. To będzie jakieś 15% głosów, a PiS lata w okolicy 30%. Parafrazując Józefa "Naród wspaniały, tylko ludzie sprzedajne kurwy." 21 Mar 2023 18:30:14
Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy. Mechanizm poczucia winy Marszałek Piłsudski już dawno zauważył jak wiele spośród ludzi, którzy go otaczają, nawet tych najbliższych okazało się ludzkim ochłapem.
Józef Piłsudski — ‘Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy.’ Quotes are added by the Goodreads community and are not verified by Goodreads.
Niestety dotychczasowe programy rządu, które mają wspierać dzietność, nie przynoszą skutku. Od czasów wprowadzenia 500+ był tylko jeden rok, gdy dzieci urodziło się więcej niż roku poprzedzającym, ale potem było już tylko gorzej. Rząd wprowadza więc kolejne zachęty, ale nikt nie pokłada w nich dużych nadziei.
Do ulubionych. Chciałem tylko nieśmiało zwrócić uwagę, że św. Józef wychowywał nieswoje dziecko, więc takie życzenia dla wszystkich dzieci są chyba ciut niezręczne. Wypowiedź sprzed ponad 20 lat z programu "Rozmowy z ks. prof. Józefem Tischnerem". Cytaty rosyjskich pisarzy Jak widać oni już wiedzieli to wcześniej.
Ekstraklasa: Widzew Łódź 1-2 Legia Warszawa (12.08.2022)Patryk Lipski 90 - Mattias Johansson 30, Bartosz Kapustka 42Widzew: 26. Henrich Ravas - 8. Karol Dani
Józef Klemens Piłsudski (1867 – 1935) was a Polish statesman who served as the Chief of State and First Marshal of Poland. He was considered the de facto leader of the Second Polish Republic as the Minister of Military Affairs.
I żeby nie było wątpliwości, o rodakach, nie tylko o endekach czy dawnych towarzyszach z PPS, miał nie najlepsze zdanie - w końcu to on powiedział: „Naród wspaniały, tylko ludzie k”. Warto jednak pamiętać, że w 1895 r. na łamach „Robotnika” w artykule „Walka z rządem” napisał wprost: „Pokora i uległość tylko
Ludzie przyjeżdżają zewsząd tylko po to, żeby się ścigać. Tam regularnie ustanawia się i bije rekordy prędkości na lądzie. Pierwsza kolej transkontynentalna w Ameryce narodziła się, gdy złoty kolec został wbity w ziemię w 1869 roku na szczycie Promontory Summit, gdzie spotkały się linie Union Pacific i Central Pacific.
Złote dzieci nie skumasz Od dziesięcioleci nasz naród zjada dżuma Tutaj każdy chce być równy Naród wspaniały tylko ludzie to kurwy Tu już żadne sumienie nie jest czyste Kochasz ten kraj
Naród wspaniały, tylko ludzie k***y - zasugerował prowadzący. To jest to! - potwierdziła Iga Krefft. Myślicie, że Iga Krefft odnajdzie szczęście poza granicami kraju?
PRZECZYTAJ TAKŻE: Józef Piłsudski: Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy. Czego możemy nauczyć się od Marszałka Czego możemy nauczyć się od Marszałka Pierwsza miłość Józefa
mfSp0sT. „Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy” – te słowa marszałka Józefa Piłsudskiego tracą ostatnio na znaczeniu. Nie to, by naród polski jakiś gorszy się robił. To ludzie dochodzą do wniosku, że warto wyłamać się z tego powiedzenia. Owszem, zawsze zdarzają się wyjątki (gdy kończyłem pisać ten tekst wyszła afera z Piotrem Kuryło:(), ale wśród bliższych i dalszych znajomych coraz częściej obserwuję chęć do tego, by robić dobro. Bo dobro jest wszędzie takie samo, choć ma wiele postaci. Bez względu na boga, religię, kolor skóry, partię polityczną i gust muzyczny. Pomagając innym, sprawiając, by żyło im się lepiej, czynimy dobro. Proste, nie? Dobro ma tyle imion, ile tylko pomieści nasza wyobraźnia. Niekoniecznie trzeba zaraz leczyć bezdomnych czy wpłacać pół pensji na fundację (ale można!). Zacząć można od prostych gestów. Uśmiechajcie się bezinteresownie do ludzi, prawcie im komplementy (koleżanki z pracy to uwielbiają!), bądźcie mili i szanujcie ich. Tak samo szanujcie pracę lekarza, który operuje na otwartym sercu, jak pani sprzątającej biuro gdy robicie nadgodziny. Bądźcie mili dla tych, z którymi jedziecie windą, z którymi stoicie w korku i tych, z którymi ścigacie się na zawodach. A nawet dla chamidła, które wymusza pierwszeństwo na drodze. Jak dziesięć osób będzie dla niego miłych, to facet zrozumie, że bycie chamem jest niefajne. Marcin rozpropagował wśród triathlończyków podejście, że dobro powraca, powstała nawet specjalna grupa dyskusyjna. Okazało się, że ludzie chcą rozmawiać o tym, co można zrobić dla innych i robić to. Tu czy tam otworzyłem usta, opowiadając na przykład paru znajomym historię jednej z koleżanek, która swój urlop poświęciła na wolontariat. I od innej osoby usłyszałem, że też by tak chciała. Że rozgląda się u siebie, komu można by pomóc, bo chciałaby robić coś dla innych, a nie tylko dla siebie. Łapiecie o co mi chodzi? Działanie jednej osoby zainspirowało inną, zupełnie jej obcą! Totalny odjazd. Dobro rozmnaża się na wszystkie możliwe sposoby. Przez pączkowanie, podział plechy, a nawet przez zarodniki. Tylko ktoś musi zacząć. I właśnie w grupie #dopropowraca znalazł się jeden taki. Inny Marcin (co za imię!) wymyślił, że przy okazji triathlonu w Przechlewie, obdarujemy sprzętem sportowym niedaleki dom dziecka w Człuchowie. Marcin skontaktował się z szefostwem placówki i okazało się, że jest to strzał w dziesiątkę! Potrzebne jest dosłownie wszystko: koszulki, czepki, okularki pływackie, opaski, buffki, ubrania i praktycznie każdy inny sprzęt sportowy. Powstała sieć tak zwanych koordynatorów koszulkowo-czepkowych (KK-Cz) w poszczególnych miastach i osoby te zbierają sprzęt na swoim terenie. To co, pomożecie? Pamiętacie Wielki Wyścig dla Bartka? Zebraliśmy wtedy furę kasy, teraz jest jeszcze łatwiej, bo nie chodzi o pieniądze, więc naprawdę na Was liczę:) Zbieramy nieużywany (lub użyty raz, np. czepek na zawodach) sprzęt sportowy. Ja od kilku miesięcy nie rozpakowuję koszulek z zawodów, mam ich już całą torbę (z Sierakowa, też nieużywana:)), może robicie podobnie? A może macie jakiś sprzęt, który kupiliście/dostaliście i Wam z jakichś względów nie pasuje? Nie chodzi o to, by wyzbyć się z domu śmieci czy zniszczonych rzeczy. Oddawajcie coś, co sami moglibyście przyjąć. Rzućcie okiem do sportowej szafy, zobaczcie co tam macie i dajcie mi znać. Może być w komentarzu, może być mailem (znajdziecie go TUTAJ), może być na FB (kliku-kliku). Napiszcie co macie i w jakim mieście, a ja spiknę Was z odpowiednim koordynatorem, OK? Zbiórkę kończymy 15 sierpnia, więc rach-ciach! I nie bójcie się, że sprzętu będzie za dużo. Jak mówi sam pomysłodawca: Jak bedzie tir to znajdziemy kolejnych 10 domów dziecka, zadzwonimy i wyślemy/zawieziemy!:)
O tym co jadał Marszałek Piłsudski, jak traktował alkohol i wreszcie jakim był człowiekiem i co możemy się od niego nauczyć opowiada Piotr Gajdziński, autor książki „Sztuka przywództwa. Piłsudski” . Czy Marszałek dobrze się odżywiał i prowadził zdrowy tryb życia? – Nie, absolutnie nie. Według dzisiejszych standardów Józef Piłsudski prowadził tragicznie niezdrowy styl życia. Jadał mało, a co gorsza bardzo nieregularnie, pij bardzo mocną herbatę, lubił tłuste wschodnie potrawy. Wcale się zresztą zdrowym trybem życia nie przejmował, to był człowiek bardzo skoncentrowany nie na sobie, ale na służbie publicznej. Zresztą czy rewolucjoniści mogą prowadzić zdrowy tryb życia? Ich codzienność była utkana z więzień, zsyłek na Syberię, ucieczek, ukrywania się. To było życie w nieustannym stresie. Od razu uprzedzę pytanie. Nie prowadził też zdrowego trybu życia, gdy objął władzę. Zajmował się Polską, a nie swoją wątrobą, sercem i żołądkiem. Do tego dużo palił, specjalnie dla niego przygotowywane papierosy „marszałkowskie”, podobno bardzo mocne. Choć inne źródła mówią, że dbając o jego zdrowie kazano te papierosy robić z niewielką ilością nikotyny. Piłsudski zawsze żył bardzo skromnie. Kiedyś, podczas pobytu w Zakopanem, do rudery którą zajmował, zajrzał Stefan Żeromski, którego przyszły Naczelnik Państwa podjął podczas układania pasjansa w samych tylko kalesonach, bo spodnie zostawił u krawca, a po prostu nie dysponował drugą parą. W tych właśnie okolicznościach Żeromski usłyszał, że jeśli układany przez Piłsudskiego pasjans wyjdzie, to w przyszłości (Piłsudski zostanie dyktatorem Polski. Człowiek w kalesonach mówi, że zostanie dyktatorem państwa, którego od ponad stu lat nie ma! Oto co zajmowało Piłsudskiego! Jeszcze w Legionach żył życiem swoich żołnierzy. Ubrany w zwykłą, szarą strzelecką kurtkę pozbawioną przysługujących mu dystynkcji brygadiera, mieszkał w identycznych jak jego żołnierze warunkach. Jeden z towarzyszy walki zanotował: „Widzieliśmy Komendanta jak w swojej ziemiance w lasku naszym żył tym samym życiem co każdy z nas żołnierzy. Ta sama czarna, niesłodzona kawa i marne wówczas jedzenie, no i… te same wszy w swetrach i mundurach, z którymi Komendant walczył jak każdy z nas. Podpatrzyłem to kiedyś na własne oczy”. Gdy „wybuchła Polska”, Piłsudski nie zmienił swoich przyzwyczajeń. „W tej Polsce, gdzie ludzie idą na największe kompromisy z własnym sumieniem, byle kurczowo trzymać się fotela ministerialnego, ten człowiek hardy, a tak skromny i prosty, tak obojętny na tytuły i zaszczyty, musi imponować, musi wzbudzać zaufanie” – pisał „Robotnik”, organ Polskiej Partii Socjalistycznej. Wzbudzał, bo skromne życie Piłsudskiego nie było na pokaz. Piłsudski osiadł w Belwederze, choć nie była to podówczas najbardziej reprezentacyjny budynek w Warszawie, a przecież z powodzeniem mógł wybrać jakiś bardziej okazały gmach. Jeden z adiutantów Komendanta twierdził, że warunki, w których Piłsudski mieszkał w Belwederze były „bliskie uwięzienia go w jego pokoju sypialnym”. Mieszkalna część Belwederu była umeblowana bardzo skromnie: „łóżko, obok stolik z radiem, z drugiej strony łóżka szafka nocna z lampą, duża szafa przy drzwiach z saloniku z balkonem, przy oknie na park stół, dwa fotele, kilka krzeseł, w prawym kącie pokoju kominek, na podłodze wielki dywan perski”. Jedynymi ozdobami był turecki czaprak oraz dwie skrzyżowane szable, a między nimi „średniej wielkości obrazek Matki Boskiej Ostrobramskiej, po obu stronach szabel dagerotypy rodziców w strojach z okresu Powstania Styczniowego”. Całości dopełniał stojąca na szafce fotografia córki Wandy. Gdy w Belwederze zamieszkał Bolesław Bierut, to jak wiadomo z audycji Józefa Światło, budynek wyposażono we wszelkie możliwe wówczas luksusy. Po wycofaniu się do Sulejówka, zrezygnował Piłsudski z przysługującego mu marszałkowskiego uposażenia, przekazując pieniądze na cele dobroczynne. Rodzinę utrzymywał z tantiem literackich, odczytów i wykładów. Pieniędzy wystarczało tylko na skromne życie. Adiutant Marszałka, Mieczysław Lepecki, pilny obserwator życia Piłsudskiego i jego rodziny, blisko w ostatnich latach życia marszałka z nim związany potwierdza, że familia Piłsudskich żyła skromnie, „na sposób nie różniący się niczym od życia przeciętnej polskiej rodziny średniozamożnej. Skromne uposażenie Marszałka, które do przedostatniego roku Jego życia wynosiło 2200 złotych miesięcznie i nie było pomnażane żadnymi dodatkami, żadnymi funduszami dyspozycyjnymi, przy dużych wydatkach reprezentacyjnych, na które nie pobierał ani grosza, przy kształceniu dwóch córek w gimnazjum prywatnym pani Szachtmajerowej, ledwie wystarczało, a że w ogóle wystarczało należy do przypisać zapobiegliwości pani Marszałkowej i Jej oszczędności. W Belwederze nie przelewało się. To, co zarabiał Marszałek Piłsudski stanowiło o wiele mniej, niż wynosiły zarobki bardzo wielu ludzi w Polsce na posadach w przemyśle prywatnym, a nawet państwowym” – pisał w swoim diariuszu Lepecki. Po zamachu majowym, gdy wyniknęła sprawa uposażenia Piłsudskiego, ten wymógł, aby jego miesięczna pensja była równa zarobkom pracującego zagranicą polskiego wicekonsula – 1500 złotych miesięcznie. Co więcej, część wynagrodzenia przeznaczał Piłsudski na cele charytatywne bądź kulturalne. Wspierał choćby Uniwersytet Wileński. Do rektora tej uczelni napisał, że chodzi mu „o zabezpieczenie, choć cokolwiek, pracy młodych sił asystentów i asystentek, obawiam się bowiem, że fala oszczędności kierowanej przede wszystkim na tych siłach odbić się musi i tak mało płatnych, i mało ubezpieczonych”. Niemałe pieniądze przekazywał też Piłsudski na stowarzyszenia i organizacje opiekujące się wdowami i sierotami po żołnierzach, wspomagał inwalidów wojennych. Ta skromność Piłsudskiego mocno na tle ówczesnej elity władzy wyróżniała. Marian Zdziechowski, historyk idei, filolog i filozof, rektor Uniwersytetu Stefana Batorego, w 1926 roku żegnał na wileńskim dworcu kolejowym najpierw prezydenta Stanisława Wojciechowskiego, a niewiele później Józefa Piłsudskiego. Zanotował, że ten pierwszy „miał dla siebie i świty swojej luksusowy extra pociąg z czternastu wagonów złożony. Piłsudski miał tylko zamówione małe coupe w wagonie”. Szokujące jest jeszcze jedno porównanie – o ile marszałek Piłsudski miał do dyspozycji dwa samochody, to prezydent Mościcki – 22. Mościcki miał zresztą zamiłowanie do luksusu, co Marszałek z trudem tolerował. Dość powiedzieć, że roczna pensja Mościckiego sięgała 300 tysięcy złotych i była z górą dwukrotnie wyższa niż jego poprzednika, prezydenta Wojciechowskiego, a budżet głowy państwa wyniósł w 1930 roku 4,5 miliona złotych. Utrzymanie prezydenta RP było też gigantycznie wysokie w porównaniu z głowami państw innych krajów – w Niemczech wydawano na ten cel w przeliczeniu 2 miliony złotych, a we Francji 3,8 miliona złotych, czyli o 700 tysięcy złotych mniej niż w Polsce. Mówi się, że Marszałek bardzo lubił herbatę, za to nie przepadał za kawą. Czy to prawda? Jeśli tak to z czego to wynikało? – Tak, przedkładał herbatę nad kawę, ale na pewno nie wynikało to chęci prowadzenia zdrowego trybu życia. Kawa zresztą nie była wówczas napojem tak powszechnym jak dzisiaj. Jej picie było związane z pewną celebrą, czego Komendant nie znosił i z trudem tolerował. Wolał herbatę, bo po prostu bardziej mu smakowała i się do niej przez lata przyzwyczaił. Kawka nie była codziennym napojem rewolucjonistów, nie pijano jej na Syberii i w okopach I wojny światowej. Czy z racji swojego pochodzenia Marszałek miał sentyment do kuchni litewskiej? – Tak, lubił kuchnię litewską, która zresztą wówczas była bardzo popularna w Polsce i dość powszechna na przykład w Warszawie. Temu przywiązaniu do litewskich specjałów – do kindziuka czy bandziuka, czyli suchych kiełbas, do wileńskiego chleba, do cepelinów – nie można się dziwić. Smaki z dzieciństwa pozostają w nas do końca życia. U Piłsudskiego, który miał bardzo szczęśliwe dzieciństwo, musiało to przywiązanie być szczególnie mocne. Jak Piłsudski podchodził do alkoholu? – Raczej sceptycznie. Coś tam pijał, nie był abstynentem, ale nie znalazłem żadnych relacji na temat pijackich ekscesów z jego udziałem. Lubił wypić kieliszek czy dwa mocnego alkoholu podczas przyjęć, czasem sięgał po wino. Tolerował też w swoim otoczeniu, a nawet za nim przepadał, Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego, jednego z największych birbantów stolicy, przyjaciela Skamandrytów, który całe wieczory spędzał w „Ziemiańskiej”, najsłynniejszej wówczas warszawskiej restauracji, i innych knajpach. „Byle Piłsudski nie zmarszczył nań brwi – poza tym nie bał się samego diabła” – mówiono o Wieniawie. Piłsudski, co nie było u niego częste, tolerował najróżniejsze wybryki Wieniawy, a ten odpłacał mu się wielkim oddaniem. Czy Marszałek jadał razem z rodziną, czy raczej osobno? – Piłsudski był raczej samotnikiem, pod koniec życia żył już w znacznym oddaleniu od rodziny, mieszkał w budynku Głównego Inspektoratu Sił Zbrojnych właściwie tylko w towarzystwie swojego adiutanta, Mieczysława Lepeckiego. Wcześniej posiłki również jadał raczej samotnie, był bardzo zapracowany, ale w niedziele i święta zasiadał do obiadów z rodziną i poświęcał sporo czasu rozmowom ze swoimi córkami. Czy styl żywienia Piłsudskiego jakoś odbiegał od zwyczajów ówczesnej elity? – Wszystkim właściwie. Nie lubił przyjęć, źle się podczas nich czuł. Jadał mało, bawił się niechętnie, a wówczas Warszawa potrafiła się bawić do upadłego. Nie miał przyjaciół w powszechnym rozumieniu tego słowa. Najbliższą mu osobą był chyba Walery Sławek, człowiek niezwykle mu oddany. Właściwie Piłsudski spotykał się tylko ze swoimi współpracownikami. Ale nie był człowiekiem ponurym. Lubił teatr i często w nim bywał, lubił też kino. Adiutant Marszałka napisał w swojej wspomnieniowej książce, że w Belwederze często wieczorami stawiano projektor i wyświetlano filmy, a Komendant dobrze się wówczas bawił. Trzecim nałogiem, któremu się oddawał – obok papierosów oraz mocnej herbaty – były pasjanse. Bawił się tym przez długie godziny. Ale to też raczej w samotności. Mówi się, że Marszałek był wielki przywódcą – na czym ta wielkość polegała? – Miał wielką charyzmę i ogromny autorytet. Cóż, Polska zawdzięcza mu niepodległość uzyskaną po 123 latach niewoli. Oczywiście nie odzyskał jej sam, ale jak chyba nikt przed nim i na pewno nikt po nim potrafił zmobilizować Polaków do działania, do udziału w wojnie o niepodległość. Czyli zaprzęgnąć Polaków do czegoś, co już wówczas było tylko narodowym mitem. Mało się o tym mówi, ale Polacy jakoś pogodzili się z tym, że nie mają własnego państwa. Gdy Legiony wkroczyły do zaboru rosyjskiego, Polacy nie rwali się do walki. Słowa pieśni Legionów: „Nie chcemy już od was uznania/ Ni waszych słów, ni waszych łez/ Skończyły się dni kołotania/ Do waszych serc – jebał was pies” były bardzo gorzkie, ale i bardzo prawdziwe. Po latach Wieniawa tak te pełne goryczy słowa tłumaczył: „Nie wierzcie tym słowom. Ukrywają one żal, smutek, a także i wstyd żołnierzy, stawiających pierwsze, a zatem najtrudniejsze kroki na drodze do wielkości i sławy, na widok otaczającej ich podówczas obojętności”. Bo niechęć i, w najlepszym razie, obojętność była wszechogarniająca. W 1915 roku w Płocku pojawił się „oficer od Piłsudskiego” i wkrótce grupa miejscowych ochotników, w tym dziesięciu uczniów miejscowego Gimnazjum Polskiego, ruszyła do legionowego punktu zbornego we Włocławku. Wymarszowi ochotników idących walczyć o wyzwolenie ojczyzny nie towarzyszyła orkiestra, tłumy wiwatujących mieszczan i rzucane pod nogi pęki kwiatów. „Byliśmy przez jednych żegnani ze smutkiem, przez drugich z zimną obojętnością i ironią” – opisał ten wymarsz jeden z ochotników. Wielkość Piłsudskiego polegała na tym, że potrafił Polaków zmobilizować. Wtedy, podczas I wojny światowej, gdy ziszczał się sen o wojnie między zaborcami, i później, w 1920 roku, gdy na Polskę i dalej na Europę szła sowiecka nawałnica. Wtedy też ludzi, którzy mieli wiarę w zwycięstwo było nie nazbyt wielu. Krążą plotki, że łatwo się załamywał – czy to prawda? – Łatwo nie, na pewno. Być może Piłsudski przeszedł krótkie załamanie w 1920 roku, gdy sowiecka armia podciągała pod Warszawę. Jeśli nawet, to trwało ono krótko i dodało mu sił. Jak można zresztą o częste załamania podejrzewać człowieka, który całe swoje życie podporządkował walce o niepodległość i który nie raz tę walkę dźwigał na swoich barkach niemal samotnie? Natomiast ciężkim doświadczeniem była dla niego śmierć prezydenta Narutowicza. Nie spodziewał się, że ktoś może się posunąć do tak haniebnego czynu, że walka polityczna w niepodległym już kraju może być bezwzględna. Jak znosił swoich przeciwników politycznych? – Piłsudskiego często oskarża się o niszczenie opozycji, o bezwzględność wobec przeciwników politycznych. To po części prawda, ale trzeba brać pod uwagę, że mówimy o przełomie lat dwudziestych i trzydziestych, okresie, gdy demokracja przeżywała swój potężny kryzys. W ZSRR był Lenin, a później Stalin, w Niemczech Hitler, we Włoszech Mussolini. Piłsudski uważał, że w demokratycznych sporach Polska utonie, a po okresie zaborów ma ogromnie dużo do nadrobienia, że leży w imadle między dwoma sąsiadami, którzy na razie są słabi, ale za chwilę rzucą się by ten kraj rozerwać na strzępy. I Polska tę chwilę ich słabości powinna, musi, dobrze wykorzystać. Często podnosi się jego ostry język. Ale Komendant równie ostro wypowiadał się o swoich politycznych przeciwnikach, jak i o swoich zwolennikach. Chyba nawet o tych drugich ostrzej… Potrafił ich besztać bez pardonu i oni potulnie go słuchali. Ale Piłsudski nie mieszał się do bieżącego rządzenia, raczej wyznaczał kierunek niż gubił się w drobiazgach. Współpracownicy go kochali, szanowali i byli mu bezwzględnie posłuszni. Polaków często chłostał… – I słusznie. Najsłynniejsze jest jego powiedzenie „Naród wspaniały tylko ludzie kurwy”. W moim przekonaniu to bardzo słuszne stwierdzenie, prawdziwość tych słów potwierdzamy, niestety, niemal codziennie. Ale miał też dla Polaków wiele podziwu. „Jest u nas mimo wszystko dużo dobrej woli” – mówił. Czego Piłsudski może nas nauczyć odnośnie naszej współczesności? – To trudne zagadnienie. Piłsudski żył w innej epoce, w zupełnie odmiennych czasach. Na pewno może być wzorem oddania sprawie narodowej. Na pewno dzisiejsi politycy mogliby się wzorować na jego ascetycznym trybie życia. Chciałoby się, aby mieli choć cząstkę jego charyzmy, ale tę zdobywa się tylko w specyficznych warunkach wojny i walki, więc może lepiej nie? Podczas wojennej wizyty Winstona Churchilla w jednej z angielskich fabryk pewien robotnik krzyknął na widok przechodzącego premiera: „Oto idzie cholerne Imperium Brytyjskie!”. Ale gdyby nie wojna, jak zapamiętalibyśmy Churchilla? Jako utalentowanego reportażystę, który nadużywał whisky i cygar. Antoni Słonimski twierdził, że był świadkiem, jak w jednej z warszawskich kawiarni, siedząc wraz z córkami i w towarzystwie Wieniawy oraz Walerego Sławka, Piłsudski przez nieuwagę zapalił papierosa w sali przeznaczonej dla niepalących. Kelner zwrócił mu uwagę, a gdy Wieniawa i Sławek zerwali się by go zbesztać, Piłsudski powstrzymał ich i posłusznie zgasił papierosa. Słonimski powtarzał później, że nie ma już w Polsce ani takich polityków, ani kelnerów. Ano nie ma… . Rozmawiała Katarzyna Zarówna Komentarze
Wulgaryzmy w polskiej polityce to kawał historii. Sam Piłsudski powiedział: "Naród wspaniały, tylko ludzie ku...y". Politycy niejednokrotnie nie przebierają w słowach. Skandale związane z wulgaryzmami padającymi z ust rządzących wracają jak wystarcza, że ktoś ma pecha, a jego niewybredną wypowiedź zarejestrują mikrofony lub kamery. Ostatnio na afisz trafił przewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury. Podczas głosowania na temat przyjęcia sprawozdania z Rady Języka Polskiego Zbigniew Rynasiewicz z PO bezskutecznie nawoływał kolegów do zabrania głosu. W końcu puściły mu nerwy: - Ten Borowiak, kut...s, podniesie łapę czy mu przyp...lić?! - wypalił pan przewodniczący, zasłaniając dłonią swój mikrofon. Tyle że to wcale nie pomogło, bo nagranie błyskawicznie wyciekło do mediów i internetu. Kląć jak polski mąż stanuWulgaryzmy w polskiej polityce to dzisiaj kawał historii. Już za czasów II Rzeczypospolitej sam marszałek Józef Piłsudski powiedział o Polakach: "Naród wspaniały, tylko ludzie ku...y". Ale żeby znaleźć podobne kwiatki, nie trzeba się cofać aż sto lat wstecz. Wystarczy wrócić do lat 90. Wówczas prowadzący obrady Sejmu Józef Zych z PSL w niewybrednych słowach zwrócił się do jednego z parlamentarzystów, który akurat podawał mu jakieś dokumenty: - Co ty mi tu, ku...a, dajesz? - spytał przy włączonym pośle, który podawał papiery, już dawno zapomniano. Tymczasem wypowiedź marszałka przeszła do historii. Co ciekawe, Zych wcale nie stracił zwolenników. Stało się zupełnie odwrotnie. - Nie dam głowy, że poparcie wzrosło ze względu na tę nieszczęśliwą wypowiedź. Natomiast faktem są badania opinii publicznej, które wtedy przeprowadziliśmy - wspomina w rozmowie z "Polską" poseł Stanisław Żelichowski z PSL. - Wcześniej marszałek miał 48, może 50 proc. zaufania. Po tym incydencie jego notowania wzrosły niemal do 60 proc. - od tego, jaka była rzeczywista przyczyna wzrostu zaufania dla marszałka Zycha, wulgaryzmy w większości przypadków wpływają negatywnie na wizerunek polityków rzucających mięsem. Powodują też, że stają się oni obiektem drwin, zwłaszcza w mediach. Ale są i tacy, którzy z przekleństw tworzą swój znak firmowy. Do tego grona można zaliczyć byłego opozycjonistę Władysława Frasyniuka. W wakacje 2010 r. bardzo zdenerwowało go przemówienie Jarosława Kaczyńskiego, który występował na XXIV Krajowym Zjeździe Delegatów NSZZ "Solidarność". Wypowiedzi prezesa PiS miały być tak nierealne, że Frasyniuk podsumował je na antenie TVN 24 w mocnych słowach: - Jarek, pier...sz, nie było cię tam! O ile wypowiedź opozycjonisty można uznać za przejaw nieukrywanej szczerości, o tyle w polskiej polityce można znaleźć i takich, którzy przeklinają z pełną premedytacją. Do tego grona z pewnością zalicza się Janusz Palikot, doskonale znany ze swoich kontrowersyjnych, a może nawet populistycznych wypowiedzi, takich jak: "Je...ć PZPN!" czy "Zobaczcie znów, jakie po prostu ku...wo w polskim prawie".- Nikt nie traktuje Palikota poważnie, niezależnie od tego, co mówi - uważa Żelichowski. - Chyba już zawsze pozostanie facetem od sztucznego penisa i świńskiego ryja - czy owak wypowiedzi, które wyciekają do mediów, to z pewnością mały fragment barwnych sformułowań polityków. Najwięcej dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Najlepszym przykładem jest tu znany działacz SLD Józef Oleksy. Polityk został nagrany podczas swojej rozmowy z biznesmenem Aleksandrem Gudzowatym. Wypowiedź była naprawdę ostra: - Ja bardzo dużo czytam, odświeżam umysł i teraz będę, ku...a, jak brzytwa! - zadeklarował były premier. - Oluś [Aleksander Kwaśniewski - przyp. red.] zawsze był krętaczem, i to małym krętaczem. Za co się brał, zawsze sp...ł. I to zjednoczenie lewicy też sp...ł - słychać w dalszej części strzał w kolanoZdaniem speców od marketingu politycznego wydźwięk wulgaryzmu zależy przede wszystkim od elektoratu. Dlatego przeklinać bardziej wypada ludowcom niż na przykład politykom PO celującym w kierunku W pewnych grupach elektoratu taki sposób wyrażenia silnych emocji jest bardziej aprobowany i może się podobać - uważa dr Norbert Maliszewski, specjalista ds. marketingu politycznego z UW. - Nie popadajmy jednak w stereotypy. Bardzo łatwo jest przekraczać granicę dobrego smaku. Tego, czy wypada pewnych słów używać - politycy są przecież tylko ludźmi, nie zawsze potrafią lub chcą trzymać język na wodzy. Zwłaszcza kiedy zbliżają się wybory. - Ci, którzy siedzą w pierwszych rzędach, są bardziej widoczni niż ci, co w ostatnich. Jeżeli zbliża się koniec kadencji, niektórzy chcą błysnąć i wykazać się w nietuzinkowy sposób - mówi Żelichowski. - Tylko, w moim przekonaniu, nie jest to dobra metoda na zaistnienie. Lepiej przysiąść, poczytać dokumenty. Jeżeli ktoś będzie występował dobrze przygotowany merytorycznie, może liczyć na większą sławę - uważa poseł ma rację? Lepiej przyciągać uwagę słowem czy przygotowaniem merytorycznym? Zdania są podzielone. O tym, co jest najważniejsze, z pewnością zadecydują wyborcy przy urnach.
Sytuacje opisane powyżej to oczywiście patologia, tu nie ma nawet pola do kurwa, przedszkola i żłobki powinny być zamknięte. Kombinuje się z uczelniami, szkołami, a przedszkola i żłobki to taki temat tabu, udajmy że nie ma problemu, może się nikt nie bo, jak zamkniemy przedszkola i żłobki to trzeba będzie dać zasiłki dla tych ludzi, którzy zostaną z dziećmi. Student, licealista czy nawet większość dzieci z podstawówki zostaną sami w domu, a ostatecznie można z nimi pracować zdalnie bez większego problemu. Z 2-3-4 latkiem się w domu średnio popracuje, bo wymaga bardzo dużo stałej uwagi. No i nie każdy w ogóle może pracować z zaznaczam, że przedszkola i żłobki to są miejsca, w których najtrudniej o zachowanie obostrzeń sanitarnych, bo ni chuja nie upilnujesz dzieci, żeby nie żuły tej samej zabawki albo nie kichały na siebie, nie lizały się i chuj wie co jeszcze. Maseczki też takim nie zał ze strony rządu to jest takie udawanie, że problemu nie ma, bo nie ma za bardzo kasy na zasił rodzic możesz próbować siedzieć pół roku w te i nazad na l4 na dziecko, ryzykując, że Cię Janusz wyjebie z pracy, jeśli w ogóle masz umowę o pracę. Aaaaaalbo... udawać, że ten katarek i kaszelek to tylko alergia, nothing to see here. A kto miał dzieci to wie, że taki "katarek i kaszelek" potrafi się utrzymywać czasem mam ten luksus, że jak zaczęła się pandemia, to żona poszła na zasiłek na dziecko, a jak zasiłek ukrócili to akurat zaszła w ciążę, zwolnienie ciążowe, a teraz urlop macierzyński, a syn od roku siedzi w domu. Ale nie każdy ma ten luksus, że sobie zajdzie w ciążę w dogodnym tego, zamknijcie przedszkola i żłobki chuje.
Dzisiejszy dzień jest idealny do pewnych rozważań na tematy życia doczesnego, a wieczności. Ja w wieczność wierzę, ale nie patrzę się na nią w formie takiej jak widzi przykładowo ogół Kościoła Katolickiego, chociaż wychowałem się w nim. Mam swoją wiarę i uważam, że "nie ważne w co wierzysz - Koran, Torę, Biblię... bądź dobrym człowiekiem, a wszystko co złe zniknie". No to czym jest pojęcie dobrego człowieka? Czym jest przeżycie właściwie swego czasu na Ziemii? Pytanie trudne, ale odpowiedź dla mnie jest to dość prosta, chociaż wielu stwierdzi, że lakoniczna: Żyj według swoich zasad, niekoniecznie wchodząc na czyjeś poletko, chyba, że ta osoba weszła na Twoje. Jedno odstępstwo od tej zasady - mierz siły na zamiary i sprawdzaj czy wróg "nie spali" Twoich mostów i "nie zadepcze dróg" w Twoim życiu. Dość proste podejście, prawda? Ten post też napisałem z innego względu - kiedy mam wolną chwilę staram się pomóc ludziom, szczególnie tym "małym", poprzez różnego rodzaju akcje i później wszędzie "spamuje" nimi. Przykładowo: Dlaczego o tym piszę? Nie po to by się pochwalić, ale dlatego, że dużo ludzi ogląda mój blog i może włączą się w akcję. A po drugie i tu będę brutalnie szczery - Piłsudski miał rację, bo niektórzy ludzie to kurwy straszne. Staram się unikać tutaj wulgaryzmów, ale jak określić ludzi z jednego dużego serwisu, którzy po wrzuceniu linku do akcji wypisują "bóg tak chciał" albo "nie życzę Tobie byś dał dziecku na imię Alan"? Ja rozumiem co to jest czarny humor, co to jest sarkazm, ironia, ale w tym miejscu to jest naprawdę nie na miejscu. Dla mnie to świadczy o kompletnym nietakcie, a nawet powiem skrajnie... o skrajnym zidioceniu, bo żadna mądra osoba nie napiszę takich zdań, a na pewno nie w takiej formie. Myślę, że dziś jest wyjątkowy dzień, ale pozostańmy wszyscy wyjątkowi też w powszednie dni. Jeśli zaś ktoś chce być jak wskazane wyżej postacie z cytatów - proszę bardzo, ma każdy do tego prawo. Tylko niech mają świadomość, że dla mnie są śmieciami społeczeństwa i nie zasługują na nic więcej jak tylko pogardę... Dlaczego tak piszę? Bo tym są własne zasady...
naród wspaniały tylko ludzie koszulka